album-art

Sing Sing Penelope
00:00
Available now on:

W 2007 roku zespół SSP wydaje trzeci album pt. „We Remember Krzesełko” . Brzmienie elektryczne, niby to samo , a jednak inaczej. Zespół sporo koncertuje w Polsce, Niemczech, Ukrainie, Słowacji, Czechach i na Węgrzech.

Wojciech Jachna – trąbka,
Tomasz Glazik – saksofon tenorowy i barytonowy, syntezator,
Daniel Mackiewicz – fortepian elektryczny, organy, perkusja,
Patryk Węcławek – bas, kontrabas, perkusja,
Rafał Gorzycki – perkusja

Gość specjalny: Sebastian Gruchot – el. skrzypce (1,3,4,7)

Nagrano 7-9.04.2006 i 17-20.07.2007 w Electric Eye Studio. Zmiksowany 17-26.10.2007 przez Kubę Kapsę.

Mastering: Jakub Pacanowski „YACOB” Records.

Oryginalna grafika autorstwa Alphonsa Muchy.

Projekt okładki Daniel Mackiewicz.

” Sing Sing Penelope to czołowi odnowiciele tradycji fusion sprzed 3-4 dekad na krajowym gruncie. Ich trzecia płyta, choć różni się nieco od poprzedniczek, roztacza inną, bardziej skupioną, przyciemnioną aurę, wciąż wyraźnie zakorzeniona jest w tamtej tradycji. Punktem od-niesienia dla muzyki tego kolektywu (co zespół zawsze podkreśla, protestując przeciwko przypisywaniu Rafałowi Gorzyckiemu roli lidera) są więc ilustracyjne wątki Weather Report, transowość Soft Machine, czy nerw wczesno-elektrycznego Davisa z okresu „Filles De Kilimanjaro”. Można znaleźć tu również ducha muzyki nagrywanej w latach 70. dla ECM.

Atutem płyty są zgrabnie napisane tematy, utrzymane w stonowanej, nieco mrocznej kolorystce (w którą doskonale wpisał się występujący gościnnie w kilku utworach skrzypek Sebastian Gruchot). W porównaniu z wcześniejszymi dokonaniami grupy mają one bardziej mi-nimalistyczne struktury. Na uwagę zasługują także wprowadzające dawkę niepokoju i napięcia, nieburzące jednak nostalgicznej atmosfery całości, sonorystyczne, elektroakustyczne poszukiwania.

Generalnie „We Remember Krzesełko” to udane odświeżenie klasycznych brzmień i rozwiązań z ósmej dekady minionego wieku. Nie-uczciwością byłoby jednak twierdzenie, że album przeznaczony jest wyłącznie dla słuchaczy stęsknionych za złotymi latami fusion. Wszak współczesny nu-jazz czerpie z praktyk tego stylu garściami. Sing Sing Penelope sięga do jego istoty – może w nieszczególnie odkrywczy, ale jednak indywidualny sposób. A przede wszystkim robi to z dużym znawstwem tematu i klasą.”

Łukasz Iwasiński, Jazz Forum

„….Kapitalny „James Bond” (numer 2 na płycie) kojarzy się z najlepszymi momentami sceny Canterbury. Podobny rozmach aranżacyjny, bez utraty dynamiki. Finezja i potężne łupnięcie w jednym. Z kolei kończący album „Third Man on the Moon” jako żywo przypomina już bardzo konkretną kapelę z tamtych kanterberyjskich czasów – Soft Machine. W pewnym sensie SSP mają urok – gdy chodzi o tematy – Pink Freud sprzed kilku lat. Tyle że dęciaki grają tu wolniej, dostojniej. A Rafał Gorzycki na perkusji bardziej maluje nastroje, grając niczym klasyczni perkusiści orkiestrowi i na chwilę zapominając, że to jazz (jeśli to w ogóle jazz). Ciekawe, że SSP naturalnie rozbudowują partie klawiszy, więc brzmieniowo w tym punkcie oba zespoły (PF często od klawiszy stroni) zbliżyły się do siebie w sposób wyjątkowy.
No dobra, aspekt improwizacji u PF jest znacznie mocniejszy, ale wahałbym się chwilę, którą płytę włączyć po raz kolejny – czy SSP, których utwory (2-4-6 – te obowiązkowo do sprawdzenia) bardzo mnie wciągnęły, by je poznać na pamięć, czy PF, których alchemicznych improwizacji nigdy nie spamiętam. Mimo tego, że jedni i drudzy uciekli w przeszłość, w lata 70., nie brzmią dla mnie obco. Może dlatego, że ta przeszłość to dla mnie, podobnie jak dla nich,kwestia pokoleniowa, okolice roku mojego urodzenia. Naturalne źródło. Łożysko, które mi zapewne dawało jakieś emocje, gdy jeszcze nie byłem ich w stanie odbierać własnymi zmysłami. Nie mogę tego pamiętać, ale czuć…”

Bartek Chaciński, Polityka

Scroll to Top