Conception

Wojciech Jachna – „Conception” – „Płyta CONCEPTION jest drugą moją solową płytą na trąbkę, kornet oraz efekty elektroniczne – tym razem nagrana została w miejscu gdzie ćwiczę i pracuję – u Jarka Hejmanna w MADZONGA Rec. w Bydgoszczy. Chodziło o poczucie stałości i efektu braku napięcia podczas nagrań. Tym razem sięgnąłem po arsenał efektów elektronicznych, które towarzyszą mi od bardzo dawna – są swego rodzaju „protezą”, ale także pomagają mi w znalezieniu szerszej perspektywy w graniu i poszukiwaniach dźwiękowych.
Lubię efekty, oczywiście w postaci kostek, od kiedy zacząłem grać na gitarze lubię się nimi posługiwać i rozszerzać paletę barw. Mimo iż płyta została nagrana w Lutym 2020, a miksy i praca nad muzyką przesunęły się na okres „pandemiczny”, myślę że taka płytę też bym nagrał w„normalnych” czasach. Choć pewnie tytuły utworów mogły by być inne. Odniesienia do muzyki Dub, Ambient, czy czegoś czego mam nadzieje nie można nazwać, to normalna kolej rzeczy – zawsze te fascynacje były obecne w mojej muzyce.
Masteringu dokonał Marcin Bociński, i podzielił się ze mną osobistymi radami nad tym, jak ta muzyka mogłaby lepiej wyglądać. Dźwiękowo jak zwykle zostawił w muzyce swój ślad. Życzę miłego odsłuchu!”. Wojciech Jachna

(…) „Nie chciałbym marnować miejsca w tym tekście na przypominanie jego kariery, choć warto byłoby to zrobić, a kto ma to ochotę niech kliknie na nasz tag: Wojciech Jachna i może łatwo prześledzić liczne wydane przez niego płyty, w różnych składach, z reguły wysokiej jakości, a naprawdę często – wybitne. Był też wielokrotnie nagradzany na naszym blogu, przypomnijmy niektóre z tych zachwytów: wydany w zeszłym roku w ramach Wojciech Jachna Squad wyśmienity album „Elements” czy w trio z Mazurkiewiczem i Buhlem „God’s Body” z 2018 albo „Night Talks” nagrany w 2015 w duecie z wyśmienitym kontrabasistą Ksawery Wójcińskim. Wszystkie były naszymi albumami miesiąca i wysoko lokowały sie w naszych rocznych zestawieniach. Nie przypadkiem! Polecamy je Wam wszystkie, zresztą było ich dużo więcej.

Spodobają się Wam one szczególnie jeśli lubicie taki jazz, nie jazz. Co to znaczy? Podążanie własną drogą, szukanie swojego soundu, oryginalność, kreatywność, skupienie na dźwiękach, a nie na PR. To co ja osobiście bardzo lubię w muzyce Jachny, a co jest bardzo mocno obecne na tym krążku, to ambientowe klimaty z okazjonalnie tanecznie potraktowanym rytmem. Taka mieszanka zawsze cudownie kojąco na mnie działa szczególnie późnym wieczorem. 

Jeśli zaś generalnie obawiacie się albumów solo, to w tym przypadku nie ma takiej potrzeby, ponieważ chociaż gra rzeczywiście wyłącznie Jachna, to użycie różnych isntrumentów, a szczególnie elektronicznych przetworzeń i w ten sam spośób generowanych rytmów – wszystko świetnie zmiksowane przez Jarka Hejmanna i zmasterowane przez Marcina Bocińskiego – powoduje że muzyka brzmi niemal jak nagrana w bandzie. Jedyne co można zarzucić temu krążkowi to  fakt, ze nie jest krokiem w żadnym nowym kierunku, brzmi jak materiał nagrany w trakcie pandemii, po to aby nie zwariować i nie stracić kontaktu z muzyką. Jednak w tym sensie działa doprawdy terapeutycznie także  na słuchacza i z tym związany jest mój drugi zarzut: że płyta jest za krótka, trwa niecałe 38 minut, a szkoda bo chciałoby się słuchać i słuchać… Oczywiście żartuję: świetna muzyka i serdecznie polecam Waszej uwadze”!

Maciej Nowotny, polishjazz.blogspot

Scroll to Top