album-art

Sing Sing Penelope & Andrzej Przybielski
00:00
Available now on:

Album koncertowy z udziałem nestora jazzowej trąbki – Andrzeja Przybielskiego. Nagrań dokonano podczas koncertów w łódzkim klubie Jazzga i bydgoskim Mózgu w październiku 2008.
Premiera płyty odbyła się w styczniu 2009r.

Andrzej Przybielski był jednym z największych trębaczy jazzowych w Europie. Jest postacią historyczną w polskiej muzyce, człowiekiem o którym krążą legendy, trębaczem który grał z tyloma muzykami, że nie sposób ich wymienić. Każdy etap jego działalności dokumentowany jest nagraniami (brał udział w nagraniach ponad 70 płyt).
Współpracował on m.in. z: Czesławem Niemenem, SBB, Tomaszem Stańko, Krzysztofem Komedą, Andrzejem Kurylewiczem i Wandą Warską.

Andrzej Przybielski – trąbka, flugelhorn, kornet, trąbka kieszonkowa
Wojciech Jachna – trąbka el.
Tomasz Glazik – saksofony tenorowy i barytonowy
Daniel Mackiewicz – fortepian elektryczny, organy, perkusja
Patryk Węcławek – bas
Rafał Gorzycki – perkusja, instrumenty perkusyjne

Kompozycje nr. 1,2,5 Andrzeja Przybielskiego.
Kompozycje nr. 3,4,6 Sing Sing Penelope & Andrzej Przybielski.
Kompozycja nr 7 Sing Sing Penelope.

Nagrano w Jazzdze, Łódź, 15-16.10.2008 przez Dariusza Piekarę.
Hossanna nagrana w Mózgu, Bydgoszcz, 08.10.2008 przez Marka Maciejewskiego i Wojtka Kotwickiego.
Zmiksowany w „Madzonga” Studio 2 -12.12.2008 przez Jarka Hejmanna.
Mastering – „YACOB” Studio 15 -16.12. 2008 , Jakub Pacanowski.

Projekt okładki: Daniel Mackiewicz.
Zdjęcie na okładce: Krzysztof Szymanowski.

” Spotkanie na szczycie – trudno nazwać inaczej koncertowy album jednej z kapel, która tchnęła u progu XXI wieku nowe życie w scenę jazzową oraz legendarnego trębacza. Idea współpracy zespołu z Przybielskim, największym indywidualistą naszej awangardy, wydawała się szalona. Obdarzony outsiderskim charakterem Major Andy słynie z nieprzewidywalności, która nie sprzyja zespołowej współpracy. A jednak po kilku miesiącach prób cała szóstka przyjechała w połowie października z rodzinnej Bydgoszczy do Jazzgi, by zarejestrować materiał podczas koncertu. Dlaczego w Łodzi? – Z trzech powodów: bardzo dobry realizator, bardzo dobre brzmienie sali i świetna atmosfera – wyjaśniał perkusista Rafał Gorzycki. Koncert nie był wybitny. Zespół zestresowała rejestracja, a do nerwowej atmosfery przyczyniały się żarty i docinki Przybielskiego pod adresem młodszych kolegów (basista Patryk Węcławek uciekł nawet na jakiś czas ze sceny). Tym większym dla mnie zaskoczeniem jest płyta tak wyborna, nawet jeśli uwzględnię fakt, że wzbogacił ją jeden utwór z koncertu w Bydgoszczy i wspaniała 20-minutowa podróż uchwycona podczas otwartej próby w przededniu łódzkiego koncertu (to właśnie tytułowe „Stirli People”). W poprzednich nagraniach SSP brakowało energii i nieprzewidywalności, które mogą pojawić się wyłącznie w wersji „live”, zwłaszcza u boku takiej postaci jak Przybielski. Na „Stirli People” ten nerw jest cały czas obecny i sprawia, że nawet w momentach pozornego rozprzężenia, rozjazdu muzyków w różnych kierunkach podczas improwizacji, trudno oderwać uszy od tej muzyki. W utworach opartych na tematach Przybielskiego muzycy krążą uporczywie wokół charakterystycznych motywów przewodnich (w „W arce” składa się on właściwie z dwóch dźwięków!), w kompozycjach przygotowanych wspólnie na ten album odchodzą od zwartych melodii w stronę elektrycznego free jazzu najwyższej próby. Trudno wyróżniać któregoś z członków SSP, bo każdy z nich w pewnym momencie wysyła sygnał świadczący o wysokiej dyspozycji i kreatywności. Przyznam jednak, że gdy słyszę, z jaką inwencją klawiszowiec Daniel Mackiewicz kładzie fundament pod muzykę szóstki bydgoszczan, wstydzę się, że go wcześniej nie doceniałem. Pierwszym, co uderza po włożeniu płyty do odtwarzacza, jest jednak znakomite, pełne brzmienie. Nie trzeba nawet specjalnie wymyślnego sprzętu, by przenieść się na scenę Jazzgi. To w głównej mierze zasługa Jazzgowego realizatora Dariusza Piekary. Od niejednego artysty występującego w Łodzi słyszałem, że to „najlepszy nagłośnieniowiec w kraju”, a „Stirli People” tylko potwierdza tę opinię. Aż dziw bierze, że to pierwsza od lat płyta rejestrowana w klubie przy Piotrkowskiej 17. Może „Stirli People” zachęci następnych, nie tylko jazzowych, wykonawców? Album Sing Sing Penelope i Andrzeja Przybielskiego siłą rzeczy prowadzi w wyścigu o miano jazzowej płyty roku 2009 w Polsce. Nie zdziwię się, jeśli do grudnia nikt nie wyjdzie na prowadzenie” . Jędrzej Słodkowski, Gazeta Wyborcza

Scroll to Top